Miał byc szop. Pracz. Ale najwięcej szopów rodzi się na wiosnę. Czekaliśmy, wszystkie szopy były zarezerwowane.
Całe życie w moim domu były zwierzęta - psy, koty. I zawsze było ''do kogo gębę otworzyc''. Nawet siedząc samemu w domu, czuło się, że nie jest się samemu.
Zaczęłam rozglądac się za czymś (kimś?), co towarzyszyłoby mi i czemu mogłabym ja poświęcic trochę swojej uwagi.
Kocham koty. Są wyjątkowe. Straszny problem jednak mielibyśmy gdybyśmy chcieli gdzieś wyjechac, bo nie ma nikogo kto by u nas pomieszkał przez okres naszej nieobecności.
Więc może... pies?
Padło na... Fionę.
Na gumtree znalazłam ogłoszenie, bardzo krótkie. Oddam psa, owczarek, ładny, zadbany, 1roczny. Tel xxx.
Ok dzwonię. Pani mówi, że za pół godziny może się spotkac.
Jadę na Pl. Grzybowski. Pani jest sympatyczna, opowiada o Fionie.
''To mąż chciał psa. Kupiliśmy ją na giełdzie - taka mała, słodka kuleczka, gdyby pani ją widziała! Ja to wolę koty. A ona to pupilka męża. Za duża urosła, pozatym nie ma z nią kto wychodzic. Córka 15 lat, syn 12... nie chce im się. Chciałam do schroniska oddac, ale szkoda psa. To pomyślałam, że do lasu wywiozę, bo w lesie to już chyba lepiej. No ale... myślę sobie - wrzucę ogłoszenie do internetu i tak cały dzień siedzę przed komputerem, dam jej tą ostatnią szansę.''
Przerażające.
Myślałam, że może coś jej niszczy, może za często trzeba z nią wychodzic, nie wiem.
Ale nie. Dawno nie widziałam tak ułożonego psa. Owszem, uwielbia się bawic, a jest duża, naprawdę duża i robi dużo hałasu. Ale to trwa pół godziny, a później pies idzie spac. Kocha wodę, codziennie ranno leży naprzeciwko naszego łóżka i tylko czeka aż któreś z nas otworzy oko. Odrazu przybiega i zaczyna się przytulac.
Oddac? Wyrzucic do lasu? Brak mi słów.