wtorek, 18 września 2012

Herbata Dilmah Jaśminowa - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?

Ostatnio miałam okazję po raz pierwszy pic herbatę Dilmah o zapachu jaśminowym. Jestem nią oczarowana... Piłam ją w restauracji, na świeżym powietrzu i mimo leżących jesiennych liści, mój nos przeniósł się do wiosennego ogrodu babci :)
Jest tylko jedno ale..... nigdzie nie mogę jej znaleźc. 
Czy miałyście okazję ją gdzieś widziec w Warszawie? Czy jest dostępna np. w którymś supermarkecie?

Szczęścia chcę, więc sobie je wyprodukuję.

Drugi dzień siedzę i szukam pracy. Wczoraj wysłałam około 40 odpowiedzi na ogłoszenia, ale telefon milczy. Nadal jestem na etapie zmiany branży i nie jest łatwo, ale trzeba. Nie wrócę do gastronomii bo sama sobie zrobię krzywdę.
Brak pracy rujnuje moje życie osobiste. Ciągle jestem zła, wszystko mnie wkurza, a najbardziej odbija się to na D. Czas z tym też skończyc, bo źle na tym wyjdę.
Dlatego poza szukaniem postanowiłam, że będę robic dodatkowo cokolwiek, co przyniesie mi jakis dochód. Bo lubię pieniądze. A najbardziej lubię je wydawac. 
Nie lubię nie miec pieniędzy na kino, buty czy wyjazd do Zakopanego.
Chocbym miała zarobic 100zł przez tydzień będę się czuła lepiej niż gdy ich nie zarobię.
Akcja - aktywacja, trzymajcie kciuki.

czwartek, 13 września 2012

Idealna praca czy idealna improwizacja?

Jakiś czas temu pisałam o procesie rekrutacyjnym, który przechodzę w firmie R.. Nie podam całej nazwy, ale jest to naprawdę konkretna firma, agencja przygotowująca duże wydarzenia.
Rekrutacja trwała prawie dwa miesiące, bo było u nich straszne zamieszanie, dużo pracy, nie mogli się zdecydowac, wyjeżdżali itd, itd... Bardzo mi zależało na posadzie w tej firmie, powodów było wiele, więc w międzyczasie odrzuciłam kilka innych, konkretnych ofert pracy mając nadzieję, że R. w końcu mnie wybierze. I tak się stało.
Zadzwonili, powiedzieli, że mogę zacząc jeszcze tego samego dnia. Pojechałam odrazu. Uzgodniliśmy, że robimy miesiąc próbny. W międzyczasie szykował im się kolejny 12-to dniowy wyjazd, w trakcie którego mieli mi wymyślic coś do roboty. Jednak już przez 3 ostatnie dni przed wyjazdem nie miałam co robic, pytałam i czekałam aż ktoś mi coś zleci. Ostatniego dnia mój przełożony stwierdził, że jednak na czas ich wyjazdu mam sobie zrobic wolne bo i tak nie ma nic do roboty i widzimy się za dwa tygodnie.
Wczoraj minęły wspomniane dwa tygodnie, zadzwonił telefon i usłyszałam, że jednak nie mam po co wracac, bo postanowili jednak nie otwierac mojego stanowiska ponieważ nie jest potrzebne i sama widziałam, że nie mam co robic.
Profesjonalna firma?

...
Straciłam przez nich prawie 3 miesiące czasu i kilka konkretnych ofert pracy...
Moja frustracja spowodowana sytuacją w tym kraju powoli zaczyna przelewac czarę goryczy.

niedziela, 9 września 2012

Magiczne miejsca naprawdę istnieją :)

Miałam okazję byc dziś w dwóch pałacach. Prawdziwych, zabytkowych, zamieszkałych jednak przez ludzi. Znalazłam się tam w zasadzie zupełnie przypadkowo. Razem z przyjaciółmi zostaliśmy zaproszeni przez człowieka, który jest ich właścicielem. Może nie tak bezpośrednio, jednak rzeczywiście nie znaliśmy się i nigdy nie widzieliśmy nawet na oczy.

Weszliśmy do pierwszego... w powietrzu unosił się zapach kurzu, starych książek. Na środku stał wielki kominek. Wszędzie porozrzucane były stare fotografie, na antycznych stołach leżały stare książki, rękopisy. W drugim pomieszczeniu stał bardzo długi stół z ogromnymi mosiężnymi świecznikami. Poszliśmy jednak dalej oglądac ogród. Piękny, magiczny. W jednej z jego części znajdował się las, a w nim staw zarośnięty liliami. I tu zaczyna dziac się magia :)
Wracamy do budynku, a tam, stół, ten długi, zastawiony już jest biało-niebieską porcelaną, a gosposia stawia paterę z sernikiem. Zostajemy zaproszeni na herbatę, pan odsuwa mi krzesło i zaczynamy rozmawiac. O wszystkim... o historii, o ,,Idiocie za granicą'', Australii...
Następnie udajemy się zwiedzac kolejne pokoje... w jednym z nich, na podłodze rozłożone elementy zbroi rycerskiej, szpady, miecze. Pytam - w jakim celu - okazuje się, że pan szuka idealnego układu do zawieszenia nad wspominanym już kominkiem.
Więcej już chyba opisywac nie będę... nie odzwierciedla to bowiem w ogóle wszystkich sytuacji, których byliśmy świadkami, ani nie mogę pokazac Wam naszych min przy przekraczaniu kolejnych drzwi :) Wierzcie mi jednak... są wokół nas miejsca w których wydawac by się mogło, że czas się zatrzymał, a wewnątrz dzieje się magia...:)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Ombre hair? Mam i ja :)

Mnie też dopadło... coraz więcej widac na ulicach dziewczyn, z ombre mniej lub bardziej udanymi. Chociaż może te mniej udane to nieplanowane ombre - odrosty? Ciężko się czasem domyślic.
Jako, że zawsze miałam ciemne włosy, a farby nawet te ciemne słabo się ich trzymają, postanowiłam pokombinowac z rozjaśniaczem.
Inspiracją jednak nie były typowe ombre, a zdjęcie z sesji Marty Żmudy-Trzebiatowskiej sprzed paru lat. Wprawdzie tam ewidentnie są zastosowane jakieś filtry na zdjęciach i za efekt jest odpowiedzialne też światło, u mnie liczyła się sama zmiana. Jakakolwiek, poprostu jej potrzebowałam.
Mam przyjaciółkę, która uwielbia zabawy włosami, a ufam jej bezgranicznie więc postanowiłam oddac się w jej ręce.
Poniżej efekt. Niestety w naszym ''salonie'' jest bardzo słabe światło i ciężko zrobic zdjęcie odwzorowujące prawdziwe kolory...

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Nowy członek stada

Miał byc szop. Pracz. Ale najwięcej szopów rodzi się na wiosnę. Czekaliśmy, wszystkie szopy były zarezerwowane.
Całe życie w moim domu były zwierzęta - psy, koty. I zawsze było ''do kogo gębę otworzyc''. Nawet siedząc samemu w domu, czuło się, że nie jest się samemu.
Zaczęłam rozglądac się za czymś (kimś?), co towarzyszyłoby mi i czemu mogłabym ja poświęcic trochę swojej uwagi.
Kocham koty. Są wyjątkowe. Straszny problem jednak mielibyśmy gdybyśmy chcieli gdzieś wyjechac, bo nie ma nikogo kto by u nas pomieszkał przez okres naszej nieobecności.
Więc może... pies?

Padło na... Fionę. 
Na gumtree znalazłam ogłoszenie, bardzo krótkie. Oddam psa, owczarek, ładny, zadbany, 1roczny. Tel xxx.
Ok dzwonię. Pani mówi, że za pół godziny może się spotkac.
Jadę na Pl. Grzybowski. Pani jest sympatyczna, opowiada o Fionie. 
''To mąż chciał psa. Kupiliśmy ją na giełdzie - taka mała, słodka kuleczka, gdyby pani ją widziała! Ja to wolę koty. A ona to pupilka męża. Za duża urosła, pozatym nie ma z nią kto wychodzic. Córka 15 lat, syn 12... nie chce im się. Chciałam do schroniska oddac, ale szkoda psa. To pomyślałam, że do lasu wywiozę, bo w lesie to już chyba lepiej. No ale... myślę sobie - wrzucę ogłoszenie do internetu i tak cały dzień siedzę przed komputerem, dam jej tą ostatnią szansę.''
Przerażające.

Myślałam, że może coś jej niszczy, może za często trzeba z nią wychodzic, nie wiem.
Ale nie. Dawno nie widziałam tak ułożonego psa. Owszem, uwielbia się bawic, a jest duża, naprawdę duża i robi dużo hałasu. Ale to trwa pół godziny, a później pies idzie spac. Kocha wodę, codziennie ranno leży naprzeciwko naszego łóżka i tylko czeka aż któreś z nas otworzy oko. Odrazu przybiega i zaczyna się przytulac. 
Oddac? Wyrzucic do lasu? Brak mi słów.



sobota, 4 sierpnia 2012

Okulary, czy ktoś ma ochotę?

Witajcie,
mam do sprzedania 10 par okularów. Całkowicie nowe i nieużywane, aviatory w złotym kolorze.
Dodatkowo saszetka/etui. Cena 12zł.
Ktoś chętny?
Kontakt przez allegro, komentarz albo maila mymiyubox@gmail.com
http://allegro.pl/okulary-aviatory-zlote-saszetka-etui-gratis-i2535879807.html